• Witamy
  • Pokaż cały świat
  • Europa
  • Ameryka Południowa
  • Ameryka Północna
  • Afryka
  • Azja
  • Oceania
Jezioro Inle w Birmie || Znów Wędrujemy
azja -> Birma
znowedrujemy znowedrujemy
znowedrujemy
Data: 23-10-2013 04:37
Wszystkie punkty:145 z 234 pkt.
Ocena albumu: ocena ocena ocena ocena ocena 3.10
Głosy: 7    zobacz
Opracowanie albumu:129 z 165 pkt.
Komentarze: 6
Porady praktyczne: 20
Wizyty: 2890
Jezioro Inle w Birmie || Znów Wędrujemy
Widzimy, że jeszcze nikt nie dodał żadnej galerii, ani porad praktycznych z tego wciąż nieskażonego masową turystyką kraju, więc tym bardziej cieszymy się, że możemy przedstawić naszą relację i zdjęcia z wizyty w tym magicznym miejscu. Zapraszamy do lektury.

Z Bagan ruszyliśmy dalej. Kolejny przystanek – Nyaungshwe. Tym razem postanowiliśmy wybrać autobus dzienny, by po drodze zobaczyć krajobraz Birmy i choć po trosze codzienne życie jej mieszkańców. W praktyce wyszło jak zawsze, czyli trochę inaczej niż byśmy chcieli. Mieliśmy do przejechania 300 km wyboistą, górzystą drogą, która w swych zakrętach nad przepaściami nie miała końca. W autobusie było dość tłoczno, ale zabawnie: koło nas siedzieli ściśnięci mnisi, a na przejściu na plastikowych taboretach lokalsi. Podróż urozmaiciły (przestaliśmy liczyć po 5) ciągłe awarie autobusu (jedna z nich wyglądała dość groźnie, gdy zatrzymaliśmy się na ostrym zakręcie, a przepaść pod nim wynosiła 150 m). Ale udało się! Po ponad 10 godzinach byliśmy na miejscu cali i zdrowi. Zostawiliśmy bagaże w hotelu i cały wieczór spacerowaliśmy.

Nad jeziorem spędziliśmy kilka miłych, wolnopłynących dni. Jednak zdecydowanie najlepiej będziemy wspominać wycieczkę łódką. Skoro świt ruszyliśmy na przystań, gdzie z dwójką przesympatycznych, spotkanych wcześniej Polaków wypożyczyliśmy łódź. Z miasta wypłynęliśmy jako jedni z pierszych, mijaliśmy rybaków zakładających sieci oraz łodzie-taksówki, które dowoziły ścisniętych na nich ludzi do pracy. Wiatr we włosach i ryk silnika sprawiał, że czuliśmy się jak niespodziewani goście, którzy zakłócają swą obecnością codzienne życie mieszkańców. Mimo to dosłownie każdy kto nas widział machał, uśmiechał się i serdecznie nas pozdrawiał. Widoki były niesamowite! Całe osiedla domów posadowionych na palach, kobiety robiące pranie, kąpiące się dzieci, krążące nad wodą ptaki. Naszym pierwszym przystankiem był targ w Thaung Tho, u stóp świątyni ukrytej na wzgórzu, między drzewami. Każdego dnia tygodnia odbywa się on w innej miejscowości, tak aby wszyscy okoliczni mieszkańcy mogli zakupić potrzebne im produkty. Z gór zjeżdzają wozami zaprzegniętymi w woły mieszkańcy wiosek, by drewno wymienić na świeże ryby przywiezione przez rybaków. Do tego mnisi z okolicznego klasztoru w bordowych szatach i dzieci ze szkoły w biało-zielonych mundurkach. Kolorowy misz masz, a oprócz nas tylko kilkoro innych turystów.

Na naszej dalszej trasie odwiedziliśmy miejsce, gdzie szyje się ubrania począwszy od zdjęcia włókien z łodyg, aż do produktu kupowanego w sklepie, wytwórnię noży i ozdób z metalu oraz sklep prowadzony przez kobiety z plemienia długoszyjich. Byliśmy też w fabryce papierosów i cygar, gdzie spotkaliśmy Birmankę, która opowiedziała nam nieco więcej o życiu na wodzie i częstowała różnymi rodzajami papierosów i cygar. Jednym z naszych przystanków była również pagoda Phaung Daw Oo Paya, gdzie nasi towarzysze kupili miesamowitą czapkę zrobioną z kłów wołów. Jeszcze tylko pływające ogrody z długimi rzędami pomidorów (próbowaliśmy, smaczne!) oraz klasztor, gdzie mnisi podobno nauczyli koty skakać przez obręcze i wykonywać różne triki, ale jak przypłynęliśmy to tylko wylegiwały się leniwie w cieniu i za nic nie chciały się ruszyć, i po 10 godzinach głodni, przypaleni słońcem i pełni wrażeń skierowaliśmy się w stronę naszej przystani,gdzie od razu obraliśmy kurs do najbliższej restauracji.

Nastepnego dnia wypożyczyliśmy rowery i ruszyliśmy przed siebie. Słońce jednak miezmiernie dokuczało, tak więc gdy zobaczyliśmy drogowskaz do winiarni decyzja była prosta – wina jeszcze w Birmie nie próbowaliśmy! Po pokonaniu dość stromego podjazdu między niezliczoną ilością alejek z winoroślami od razu zaproponowano nam oprowadzenie. Okazuje się, że to jedna z dwóch winiarni w Birmie, wino produkują dopiero od 10 lat, a szczepy zostały przywiezione z Francji i całą produkcję 150 tysięcy butelek rocznie nadzoruje Francuz. Na koniec za symboliczną opłatą spróbowaliśmy wszystkich rodzajów win tam produkowanych, racząc się widokiem na jezioro Inle i równinę je okalającą. Nie ukrywamy, że po takiej ilości wina niezbyt dobrze się pedałowało, ale nie pokrzyżowało nam to planów i zrobiliśmy jeszcze kilka ładnych kilometrów.

Praktyczne informacje:
- de facto pokonanie tej drogi w ciągu 10 godzin jest dużym osiągnieciem birmańskiego transportu i inżynierii drogowej, gdyż jeszcze dwa lata temu potrzeba było na to dwóch dni
- wynajem łódki na cały dzień (7-17) kosztuje 15000 kyats, a z południową częścią jeziora 20000 kyats, niewątpliwie warto dołożyć, gdyż większość turystów nie zapuszcza się tak daleko (na targ płynęliśmy ponad 2 godziny), więc jest dużo bardziej naturalnie, a targ w tej miejscowości jest podobno najbardziej urokliwy
- spaliśmy w hotelu Remember Inn, $19 za noc, jak do tej pory najdrożej, ale rewelacyjna obsługa, na powitanie szklanka świeżo wyciskanego soku, codzienna zmiana ręczników i sprzątanie pokoju, nawet w ostatni dzień kiedy pozwolono nam zostać do 8 wieczorem, a do tego śniadanie a’la carte w cenie, na tarasie z super widokiem na ostatnim piętrze
- zwykły autobus z Nyaungshwe do Mandalay 10000 kyats, VIP z 30 pojedynczymi miejscami rozkładającymi się do pozycji leżącej 13500 kyats
Lista zdjęć
30
Najbliższe albumy
Porady praktyczne 20
Każdy zalogowany Użytkownik może tu dodać swoje porady praktyczne dotyczące miejsca / kraju.
Uwaga! Zanim dodasz poradę praktyczną sprawdź, czy taka informacja już nie istnieje. Powtarzające się lub nic nie wnoszące porady będą usuwane.
reklama WorldBook
Komentarze 6
nowy komentarz niezalogowanego Użytkownika
Zarejestruj się i korzystaj z pełnej funkcjonalności portalu.
Uwaga! Administracja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza