• Witamy
  • Pokaż cały świat
  • Europa
  • Ameryka Południowa
  • Ameryka Północna
  • Afryka
  • Azja
  • Oceania
Edynburg -Rosslyn Chapel
Andrzej Andrzej
Andrzej
Data: 26-07-2015 03:39
Wszystkie punkty:128 z 234 pkt.
Ocena albumu: ocena ocena ocena ocena ocena 2.74
Głosy: 2    zobacz
Opracowanie albumu:123 z 165 pkt.
Komentarze: 3
Porady praktyczne: 5
Wizyty: 2180
Edynburg -Rosslyn Chapel
Witam, dzisiaj zapraszam Was na krotki spacer po tajemniczej Kaplicy Rosslyn i pokaze Wam ruiny pobliskiego zamku z 1304 roku, zapraszam

Album ten dedykuje Mariuszowi jednemu z ostatnich templariuszy na tym portalu.

Niestety we wnetrzu kaplicy jest zakaz fotografowania i kilkuosobowa obsluga pilnuje aby go przestrzegac dlatego pokaze Wam zdjecia tylko z zewnatrz a musicie mi uwierzyc, ze z bogactwa detail i ornamentow z wnetrza mozna byloby zrobic kilka galerii. Zacytuje tu znaleziony w necie fragmenty opisu Kaplicy Rosslyn ktorych autorem jest Jerzy Pawleta (www.jerzypawleta.pl), poczatek cytatu....

Tajemnice kaplicy Rosslyn
Nie jest przypadkiem, że zbudowana w 1446 roku gotycka kaplica Rosslyn nadzwyczaj często „występuje” w literaturze czy filmie. Została między innymi wybrana przez autora bestsellerowej książki „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna jako kluczowy punkt jego powieści. Bo jest to miejsce niezwykłe. „Nieziemskie” kamienne rzeźby (może i stąd wzięła się potoczna nazwa kaplicy: Biblia wykuta w kamieniu), sławna Kolumna Czeladnika czy aura magii i tajemnicy powodują, że zdecydowanie warto tu zajrzeć zostawiając na chwilę wielkomiejską atmosferę pobliskiej stolicy Szkocji, Edynburga.
W zamierzeniu fundatora, trzeciego i ostatniego księcia wysp Orkney (Prince of Orkney), hrabiego Caithness, Williama St. Clair lub Sinclair (obie wersje są prawidłowe), miał być to kościół w kształcie krzyża, ale na skutek śmierci darczyńcy dzieło nie zostało ukończone. I tak pozostała w małej wiosce Roslin nadzwyczaj potężna kaplica o gabarytach znacznie przekraczających wielkość podobnych obiektów. Ale jak wiele teorii dotyczących kaplicy i ta nie jest sprawdzona, gdyż nie zachował się żaden projekt świątyni.
Maszerując dość długo sielską dolinką Rosslyn Glen rozpocząłem wspinaczkę wąską ścieżką za mostkiem nad strumykiem. I nagle zaskoczenie! Moim oczom ukazała się niezwykła budowla zaszyta w bujnej roślinności Esk Valley. Na poły ruina, na poły zamieszkały wielopiętrowy zamek wspinający się wysoko kamiennymi ścianami baszt i murów na strome zbocze. Rosslyn Castle rodu Sinclair. Niewiele mówią o nim przewodniki skupiając się na kaplicy, a zamek powstał we wczesnych latach XIV wieku, czyli jeszcze przed jej budową. Spłonął w roku 1447 spalony za sprawą służącej, która ze świecą w dłoni szukała pod łóżkiem zaginionego psa.
Dzisiaj, będąca ciągle w prywatnych rękach rezydencja jest obiektem zadziwiającym, intrygującym. Jej położenie, nieco na uboczu, jej stan, częściowo zamieszkały, częściowo zrujnowany i jej otoczenie, półdziki park z nadzwyczaj bujną, porastająca stare mury roślinnością sprawia wczesnym rankiem w wyspiarskich mgłach upiorne wrażenie. A co musi się tu dziać wieczorem czy o północy podczas pełni księżyca, gdy z migoczących bladym światłem świec pomieszczeń zamku dobywa się dźwięk szczęku oręża i chóralnej przysięgi składanej przez rycerzy Zakonu Templariuszy…
Na jej temat napisano już książki i rozprawy naukowe, wydano wiele albumów. Ale nadal zaskakuje swoją piękną, bogatą formą czy licznymi finezyjnymi elementami architektury zewnętrznej. No i tym, z czego zasłynęła. Swym tajemniczym, pełnym podtekstów i symboli wnętrzem, którego kamienne ozdoby rzeźbiono ponad czterdzieści lat. I nierozłączną z tym miejscem legendą templariuszy.
Czas na wnętrze. Przekroczenie masywnych drzwi wprowadza natychmiast w inny, trochę duszny świat. Natłok dyskretnie podświetlonych ornamentów rozświetlonych również migotliwym światłem świec przytłacza. W pierwszej chwili nie wiem na co patrzeć. Zachwyt miesza się ze zdziwieniem: kto to wszystko wymyślił, co ma znaczyć, komu służyć? Niezwykłe. Stojąca na czternastu kolumnach będących bazą dla dwunastu łuków świątynia zaczyna mnie wciągać swą magią. Szukam jej najważniejszych elementów: Kolumny Podróżnika (Journeyman Pillar), Mistrza (Master Pillar) czy wreszcie Czeladnika (Apprentice Pillar). Są na zachodnim końcu. Niesamowite! Długo im się przyglądam, odda ich piękno i niezwykłość. Z najpiękniejszą z nich, Kolumną Czeladnika, wiąże się znana legenda mówiąca jakoby mistrz zaczął rzeźbić kolumnę, ale brakło mu natchnienia do jej ukończenia. W czasie gdy podróżował w celu odzyskania weny, czeladnik skończył dzieło. Olśniony pięknem a jednocześnie rozzłoszczony i zazdrosny mistrz w furii uderzył rzeźbiarskim młotem ucznia zabijając go na miejscu. Ale kolumna pozostała. Jako karę dla mistrza wyrzeźbiono jego głowę w przeciwległym końcu kaplicy, twarzą do kolumny, by musiał na nią cały czas patrzeć.
Inną niezwykłością kaplicy jest wszechobecny Green Man (dosłownie – Zielony Człowiek). Są to rzeźbione ludzkie twarze ściśle otoczone liśćmi, które wyrastają również z ust, nosa czy czoła stwora. Uważane są one potocznie za przedchrześcijańskie symbole zmartwychwstania, ponownych narodzin, reinkarnacji. Znajdują się w wielu miejscach kaplicy, a jeden najdoskonalszy egzemplarz umiejscowiono w Lady Chapel (Kaplicy Damy), pomiędzy dwoma ołtarzami na zachodniej ścianie. Green Man w Rosslyn symbolizuje biegnące w ciągu roku miesiące, od wschodu do zachodu kaplicy. Od młodej wiosennej twarzy po starzejącą się twarz jesieni. Wszystkich Zielonych Ludków jest w kaplicy i jej otoczeniu aż stu dziesięciu. Potwierdza to opinię o związkach budowniczych z mitologią celtycką czy nordycką. Stąd i twierdzenie o Biblii wykutej w kamieniu jest nieco na wyrost.
Kolejna zagadka dotyczy wyrzeźbionych nad kolumnami kolb z ziarnami zboża nowego świata – kukurydzy, która pochodziła z Ameryki, a nieznana jeszcze było w Europie w czasach budowania kaplicy. Zaczęto je uprawiać w Europie dopiero kilkaset lat później. Dowodzi to teorii jakoby Henry I Sinclair, książę północnych wysp Orkney, podróżował do Ameryki jeszcze przed Kolumbem. Choć dla mnie ta teoria pachnie chęcią przełamania nieustających w Szkocji angielskich kompleksów.
Magicznym miejscem kaplicy jest również krypta, miejsce pochówku kilku generacji rodu Sinclair. W czasach szkockiej reformacji (od roku 1560) kaplica przestała być miejscem kultu religijnego. Krypta była przez setki lat szczelnie zamknięta i niedostępna, co może wyjaśniać fakt rodzenia się legend o przechowywanej tu zmumifikowanej głowie Jezusa, o Świętym Graalu, skarbie Templariuszy czy wreszcie o królewskich skarbach Szkocji. Kiedy w 1837 roku zmarł drugi hrabia Rosslyn, jego przedśmiertnym życzeniem było pochowanie w oryginalnej krypcie. Ponad tygodniowe poszukiwania wejścia do niej nie przyniosły rezultatu i hrabia został pochowany u boku swojej żony w Lady Chapel. Dzisiaj możemy zejść w podziemia kaplicy i próbować odczytywać mity i legendy wykute w kamiennych ozdobach krypty czy na jej stropie. Co nie znaczy, że znaleziono i zbadano wszystkie pomieszczenia ukryte w katakumbach. Poszukiwania wciąż trwają.
Natomiast nie potwierdzają się opinie, jakoby kaplica Rosslyn budowana była na wzór dawnych świątyń templariuszy – Salomona czy Heroda. Jedyne podobieństwo, jakie udało się ustalić, to z gotycką katedrą East Quire of Glasgow. Jeśli porównamy plany podłogi to cztery ściany budowli (w odpowiedniej skali) pasują do siebie nadzwyczaj precyzyjnie. Design tych dwóch szkockich, średniowiecznych obiektów jest wirtualnie identyczny. Mają tą samą ilość kolumn ułożonych w tym samym porządku i również tą samą ilość okien. Tak więc ten mit doczekał się obalenia przez historyków i badaczy kaplicy.
No i wreszcie wielka tajemnica templariuszy i masonów i ich powiązania z Rosslyn… Mimo, że kaplica została zbudowana 150 lat po rozwiązaniu Zakonu Templariuszy w jej wnętrzach zachowało się wiele ich symboli jak choćby rzeźba „Dwóch jeźdźców na jednym koniu” znajdujących się również na pieczęci zakonu. Czy wiele innych, często mocno zdeformowanych przez upływający czas i erozję rzeźb i symboli. Im trudniejsze są do zidentyfikowania i jednoznacznego określenia tym więcej powodują emocji i tym więcej prowokują legend. Historycy prześcigają się w wynajdywaniu i obalaniu teorii o związkach Sinclairów z templariuszami czy masonami. Jest ich tak wiele, że czasem trudno odróżnić prawdę od czysto literackiej fikcji. Znakomicie pomagają w tym pisarze, jak Dan Brown, którzy bawią się podsycaniem legendy i wzmagają zainteresowanie turystów. Niech i tak będzie..... koniec cytatu.

A oto cytat fragmentu innego interesujacego tekstu na temat kaplicy ktory znalazlem w necie (podaje zrodlo -
edinburgh.pl/przewodnik/29-miejsca-historyczne/52-rosslyn

“Kaplica Rosslyn, często zwana Katedrą kodów, znajduje się w Szkocji siedem mil na południe od Edynburga, w miejscu gdzie kiedyś stała starożytna świątynia Mithrain. Zbudowana przez templariuszy w 1446 roku, kaplica pokryta jest oszałamiającą mozaiką symboli zapożyczonych z tradycji żydowskiej, chrześcijańskiej, egipskiej, masońskiej i pogańskiej.Geograficznie, kaplica leży dokładnie na linii południka, który przebiega przez Glastonbury. Ta długość geograficzna, zwana linią róży, w tradycji jest znacznikiem króla Artura, Avalonu. Uważana za główny filar uświęconej geometrii Brytanii. To właśnie od tej opiewanej w legendach róży, bierze swoją nazwę Rosslyn- której nazwa w pierwotnym kształcie brzmiała Roslin.(...)
Templariusze zaprojektowali katedrę w Rosslyn dokładnie, według wzorca Świątyni Salomona w Jerozolimie – razem z zachodnia ścianą, wąskim, prostokątnym sanktuarium i podziemnym skarbcem(...)(...) Łuki nad wejściem były ozdobione rzeźbionymi w kamieniu płatkami róży.

Róże. Łono bogini. (...)Całą powierzchnię wewnętrznych ścian pokrywały symbole – chrześcijańskie krzyże, żydowskie gwiazdy Dawida, masońskie pieczęcie, krzyże templariuszy, rogi obfitości, piramidy, znaki astrologiczne, motywy Roslin, symbole warzyw, pentagramy i róże. Templariusze byli mistrzami kamieniarstwa; stawiali kościoły w całej Europie, ale Rosslyn uważano za najwspanialsze dzieło miłości i uwielbienia. Ów mistrzowie kamieniarstwa nie zostawili ani jednego kamienia bez rzeźby. Kaplica Rosslyn była świątynią wszystkich wyznań... Wszystkich tradycji..A przede wszystkim świątynią natury i Wielkiej Bogini. (...)”

Trochę historii Zacznijmy jednak od początku. W połowie XV-ego wieku we wsi Roslin rozpoczęto budowę kolegiaty św Mateusza z fundacji rycerza zakonu templariuszy, Sir Williama St Clair. Kaplica jaką możemy oglądać teraz jest zaledwie prezbiterium pierwotnej wizji świątyni. Projekt przewidywał budowle na planie krzyża z wieżą w jego centrum. Do momentu śmierci fundatora, 40 lat po wmurowaniu kamienia węgielnego pod kaplicę, ukończono zaledwie jej fragment, który podziwiamy do dziś. Sir William został pochowany w chórze a budowa została wstrzymana. Ostatecznie niedoszła kolegiata stała się kaplicą. Przez większość XVI kaplica służyła katolickiej rodzinie St Clair jako miejsce kultu. Działo się to mimo reformacji w kościele szkockim w roku 1560, napięć i walk na tle religijnym. W ich wyniku 1590 w kaplicy zniszczono ołtarze. Kaplica przestała być używana i popadła w zapomnienie. W 1650, podczas ataku żołnierzy Cromwell'a na pobliski zamek, spełniała funkcję stajni,, nie uległa jednak dalszej degradacji. Aż do 1688r kiedy to “papistyczna” kaplica została zdewastowana przez miejscowych mieszkańców.
W roku 1736 James St Clair rozpoczął restaurację świątyni. Po kilku kolejnych konserwacjach, które zapoczątkowane zostały ponownym przeszkleniem okien, w roku 1861 Trzeci Hrabia Roslin zainicjował regularne odprawianie mszy. W późniejszych czasach do kaplicy dobudowano baptysterium i przestrzeń na organy.
Świątynia, mimo swoich niewielkich rozmiarów jest na tyle wyjątkowa i fascynująca, że gościły w niej tak ważne osobistości jak Mary Królowa Szkotów, królowa Wiktoria czy królowa Elizabeth II.
Pierwszy rzut oka na wygląd budynek jest dość zaskakujący. Gotycka kaplica otoczona jest od zewnątrz stalowym rusztowaniem podtrzymującym zewnętrzny dach. Jest to efekt błędu konserwatorskiego z lat pięćdziesiątych XX w. Niewłaściwe uszczelnienie dachu spowodowało wtedy zawilgocenie i zagrzybienie ścian. Dodatkowy dach ma pomóc w suszeniu budynku. Dzięki rusztowaniu można przespacerować się na poziomie gzymsów, rzygaczy i sterczyn. Doświadczanie gotyckiej architektury z poziomu dachu, z bardzo niewielkiej odległości jest przeżyciem wyjątkowym i pozwala na zupełnie nowy odbiór.
Architektura Wnętrze od razu robi piorunujące wrażenie... a później jest już tylko lepiej. Każdy centymetr ścian, koleby, łuków, sklepień i ich kluczy i nawet część podłogi pokryty jest rzeźbami. Same rzeźby są również wyjątkowe. Znajdziemy tam Lucyfera-związanego anioła odwróconego do góry nogami, anioła grającego na dudach (obok z resztą wyrzeźbiony jest zapis nut) czy anioła trzymającego serce wszechobecnego(sic) Roberta Bruce'a.
Co naprawdę tajemnicze, obramowaniem jednego z okien są kolby kukurydzy, mimo że przywieziono ją z Ameryki do Szkocji lata później. Fascynująca jest ilość rzeźbionych green man'ów - przedchrześcijańskich duchów natury. Trzeba przyznać dość pogańskich, jak na wnętrze kościoła. A tych ludzi-drzew jest tu około setki. Równie zaskakujący jest jeden tekstów wyrzeźbiony w południowej nawie mówiący “ Forte est Vinu. Fortior est rex. Fortiores sunt mulieres: sup om vincit veritas”, co oznacza “ Wino jest mocne, król jest mocniejszy, jeszcze mocniejsza jest kobieta, ale prawda wszytko zwycięży”. Niecodzienne przecież, w zdominowanym przez mężczyzn kościele katolickim jest stawianie kobiety ponad królem. Jednoznacznie kojarzy sie to z pogańskim bóstwem Wielkiej Bogini. Fascynujące są też kolumny Mistrza Masońskiego i Masońskiego Ucznia wraz z ich historia morderstwa i zazdrości.... Nie sposób opisać i zliczyć wszystkich rzeźb i innych form sztuki kamieniarskiej oraz zaczerpnięć z kultury Celtów, wolnomularzy czy templariuszy znajdujących się w tej świątyni.
Osobiście uważam, że kaplica ta jest jedynym zabytkiem nowożytnym w tym kraju, który wyróżnia się w jakikolwiek sposób w skali Europejskie. Za to jego niepowtarzalność wystarczy na całą Szkocję. Potwierdzają to problemy historyków architektury z jednoznacznym zakwalifikowaniem kaplicy do jakiegokolwiek nurtu.
Kilka minut spaceru od kaplicy i wioski znajdują się ruiny XIV-wiecznego zamku, które przyćmione sławą kaplicy zostały prawie zapomniane... a z pewnością warte odwiedzenia ze względu na wyjątkowa malowniczość i równie malownicze położenie wśród i zieleni, pagórków i parowów otaczających rzekę North Esk.

Pozdrawiam, Andrzej
Lista zdjęć
32
Najbliższe albumy
Porady praktyczne 5
Każdy zalogowany Użytkownik może tu dodać swoje porady praktyczne dotyczące miejsca / kraju.
Uwaga! Zanim dodasz poradę praktyczną sprawdź, czy taka informacja już nie istnieje. Powtarzające się lub nic nie wnoszące porady będą usuwane.
reklama WorldBook
Komentarze 3
nowy komentarz niezalogowanego Użytkownika
Zarejestruj się i korzystaj z pełnej funkcjonalności portalu.
Uwaga! Administracja zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza