Byłem pod wrażeniem, gdy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia "Drogi Trolli". Jako, że jestem marzycielem i lubię adrenalinę, z gł. organizatorem wyjazdu ten punkt zatwierdziliśmy, bo nie wypadało tam nie być. Słowo stało się faktem. Mamy dziś jechać drogą, która jest jedną z największych atrakcji Norwegii, jednocześnie jedną z najatrakcyjniejszych turystycznie dróg świata, drogą o 11 serpentynach zakręcających w kilku miejscach po katem nawet większym niż 180 st. drogą wspinającą się na 858 m
npm. Droga jest b. niebezpieczna, bo wąska i prawie "pionowa" - nachylenie jej - 12 % ! . W zasadzie jest bez zabezpieczeń przed spadkiem w przepaść /jedynie zakręty/. Szczególnie groźna jest w dni zachmurzone /mgła i deszcz/. Drogę w jednym miejscu przecina spływający kaskadowo rwący potok -r zeka, który jednocześnie tworzy przepiękny i groźny wodospad, co potęguje strach. Jedzie się prawie tuż-tuż przy nim Niestety, ale przyszło nam jechać prawie w ekstremalnych warunkach
atmosferycznych, było mglisto i deszczowo. Przez cały czas samochodowej wspinaczki serce "pikało" szybciej, a prędkość "pikania" zwiększała się, gdy była "mijanka" z ...tirem czy autobusem wypełnionym turystami ! Przejazd tą drogą zapamiętałem na całe życie. Nasz przejazd droga odbywał się od strony Andalsnes. Takich "atrakcyjnych" dróg w Norwegii jest kilka. Podobne do tej, a może nawet o większej trudności też "zaliczyliśmy", o czym w jednym z kolejnych albumów.Zapraszam zatem na adrenalinowy przejazd, zaleca się zażyć "aviomarin"..