Jeśli mam wybierać najlepsze ze wspomnień Marokańskich to miasteczko Mhamid! Jedno z najdalej wysuniętych miejsc w Maroku, 15 km od granicy z Algierią.
Dotarliśmy tu w nocy, po przebyciu kilkuset kilometrów tego dnia, byłem pełen podziwu dla mojego kolegi który prowadził nasz samochód niczym najbardziej wytrawny kierowca rajdowy przez daktylowe gaje, wąską niczym nierozświetloną drogą. Co jakiś czas z mroku wychylały zasłonięte w hidżab twarze świecące złowrogo swymi oczami. Kiedy wreszcie dotarliśmy do miejscowości, nie ważne było już nic, chcieliśmy tylko położyć się spać, ale.... będąc na pustyni, około 100 km od jakiegokolwiek innego centrum ludzkiego, nie sposób było nie spojrzeć chociaż na chwilę w niebo rozświetlone dosłownie miliardem gwiazd!
Ale najbardziej niesamowitym elementem naszej wizyty w Mhamid był wyjazd na godzinę przed wschodem słońca kilka kilometrów w głąb saharyjskich diun i w ten sposób przywitanie rodzącego się dnia.